To, że właściciel samochodu chce swojemu autu nadać charakteru, to oczywiste. Ale sposoby Brytyjczyków często po prostu porażają. Oto ich największe „zbrodnie” – bezsensowne i pozbawione smaku ozdoby samochodów.
1. Rzęsy przy reflektorach
Zalotne rzęsy mają pewnie zdobić samochód i nadać mu bardziej ludzkiego oblicza. Ale dlaczego kończyć na rzęsach? Może warto pójść za ciosem i przyozdobić samochód peruką, okularami, sztucznym nosem albo wąsikiem?
2. Pluszowe kostki dyndające przy lusterku
Kolejny bezsensowny dodatek, na dodatek mało atrakcyjny i jeszcze ograniczający pole widzenia kierowcy. Nawet nie wiem, jak skomentować to zjawisko. Ręce opadają.
3. Naklejka o posiadaniu lepszego samochodu
Jeżeli już Brytyjczyk wstydzi się swojej dziesięcioletniej Astry lub piętnastoletniego Forda Escorta, to po jaką cholerę podkreśla ten fakt naklejką na zderzaku: My other car is XXX („Mój drugi samochód to [marka i model dużo droższego samochodu]”)? Na szczęście widziałem też modyfikacje tych naklejek, świadczące o poczuciu humoru właściciela, np.: My other car is also a piece of junk („Mój drugi samochód to też kupa złomu”), My other car is out of fuel („Mój drugi samochód nie ma paliwa”) lub też My other car is a TARDIS („Mój drugi samochód to TARDIS – słynna budka z serialu „Doctor Who”, służąca do podróży w czasie”). Wtedy przynajmniej inni kierowcy mają powód do uśmiechu.
4. Uśmiechnięta buzia z diod LED
Za 25 funtów można kupić przyczepianą do tylnej szyby buźkę, która wyświetla różne emocje - radość, smutek, gniew itp. Ma ona spore grono zwolenników, ale dla mnie jako człowieka twardo stąpającego po ziemi to kolejna, nieużyteczna bzdura.
Zresztą oceń sam, oglądając film na Youtube - KILKNIJ TUTAJ>>. Nie przestrasz się tylko minki flirtującej (czas: 1,25).
5. Mała księżniczka w samochodzie
Znaczki (zwykle w kolorze różowym) z napisem Little princess on board to oczywiście modyfikacja użytecznego dla innych użytkowników drogi oznaczenia „Uwaga, dziecko w samochodzie – Baby on board”. Na brytyjskich drogach natknąłem się też na inne wersje, np. Cheeky monkey on board („Bezczelna małpka w samochodzie”, Babe on board” („Kociak w samochodzie” – przy czym zwykle ten „kociak” to nie słodka laska, a raczej „coś” w stylu „stara rura”), a nawet CEO on board („Prezes w samochodzie”).
6. Kiwające głowami psy i inne maskotki na tylnej półce
Pamiętam pierwszego kiwającego psa w samochodzie. To był koniec lat siedemdziesiątych w Polsce. Ja miałem pięć lat i byłem zauroczony buldogiem kiwającym rytmicznie głową na każdym wyboju. Minęło ponad trzydzieści lat, a teraz widzę wokół już nie jednego, a całą sforę psów kiwających mi głowami. Tylko po co? Żeby rozpraszać i wkurzać kierowcę w samochodzie za sobą?
Zdarzyło mi się też zauważyć w Anglii samochód, którego nie tylna półka, a cała deska rozdzielcza usiana była pluszowymi misiami na pluszowym kocyku. Było ich co najmniej tuzin. Nie muszę dodawać, że kierowcą samochodu była kobieta.
7. Fałszywe dziury po kulach
Rozumiem, że faceci chcą zawsze zgrywać twardzieli. No ale bez przesady! Fałszywymi dziurami? Naklejkami? Litości!
To mój ranking najgorszych ozdób brytyjskich samochodów. Zapraszam do dodawania własnych typów i komentowania tych przedstawionych przeze mnie.
torque