Jak większość mieszkających na Wyspach Polaków zdążyła już zauważyć, polskie i angielskie rodziny niesamowicie się od siebie różnią. O ile w przeciętnej polskiej rodzinie religia oraz tradycje zajmują pierwsze miejsce, tak w angielskiej panuje kompletnie inny system wartości. Oczywiście niektórzy powiedzą, iż jest to tylko stereotyp, lecz z tego, co sama zdołałam zaobserwować, ma on rację bytu.
Maggie jest jedną z moich najbliższych znajomych tutaj w UK. Jest nieprzeciętną nastolatką, tak zresztą jak jej cała rodzina. Rodzice Maggie są rozwiedzeni. Tak jak większość par po rozstaniu, nie dażą się oni wielką sympatią. Ich córka tylko dolewa oliwy do ognia, przed każdymi świętami prosząc o pieniądze na prezenty dla rodziców nawzajem. Mama Maggie, choć dość dojrzałego wieku, jest nieprzeciętnej urody. Ku zmartwieniu córki, gustuje ona w o wiele młodszych od siebie mężczyznach. Z relacji Maggie wiem, że jej ostatni ojczym był od niej tylko cztery lata starszy! Brat Maggie, Michael, niesamowicie pasuje do całej zwariowanej rodzinki. Wraz ze swoim partnerem, Philipem, mieszka w rodzinnym domu. Mama Maggie, Michael i Philip we trójkę pracują w tym samym supermarkecie, a ich ulubione zajęcie w pracy to zwykle komentowanie co przystojniejszych klientów. – Szczerze mówiąc to boję się nawet przyprowadzić chłopaka do domu – zażartowała któregoś razu Maggie. – Z moją matką oraz Michaelem i Philipem, kto wie, co może z tego wyniknąć. Z kolei rodzina Petera na pozór wydaje się być całkiem zwyczajną, podobną do tych dobrze nam znanych, tradycyjnych polskich rodzin. Rodzice nadal w związku małżeńskim, urocza młodsza siostra, dom jak z obrazka. Dwa miesiące przed każdymi Świętami Bożego Narodzenia cała posesja jako pierwsza w sąsiedztwie rozświetlona jest kolorowymi lampkami. Jednak Peter, zapytany o religie, odpowiada, że ani on, ani reszta jego rodziny nie bardzo wierzy w jakiekolwiek życie po śmierci. – Po co więc te wszystie światła na Boże Narodzenie? – pytam zaintrygowana. – Żeby podirytować sąsiadów – odpowiada Peter. Porównując brytyjskie domostwa z polskimi, dochodzę do wniosku, że podczas gdy u Polaków rodzina oraz religia są absolutną świętością, a tradycyjne wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie, tak u Anglików podejście do tematu jest odrobnę swobodniejsze, a w wychowaniu potomstwa najczęściej zapomina się o tym, co najważniejsze. Ola