Mieszkanie w Wielkiej Brytanii nauczyło mnie, jak niesamowicie prawdziwe jest powiedzenie „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”. Bez tej myśli wyrytej w świadomość młodego Polaka ani rusz. Oczywiście dobrze jest zachować swoją tożsamość, lecz aby odnaleźć się w brytyjskiej rzeczywistości, należy mieć dość otwarty umysły.
Jeden z często popełnianych tu, na Wyspach, błędów to oglądanie wyłącznie polskiej telewizji. Zrozumiałe jest, że na emigracji tęskno do ulubionych programów oraz seriali. Warto jednak pomyśleć o korzyściach płynących z oglądania brytyjskiej telewizji. Stwarza ona więcej okazji do dalszego rozwoju języka angielskiego, a ponadto daje wiele tematów do rozmów z Brytyjczykami. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że najtrudniejsze w nawiązywaniu jakichkolwiek znajomości jest znalezienie wspólnego tematu, później to już z górki. Właśnie dlatego naprawdę warto zaznajomić się z takimi programami jak „Mock The Week” lub też postaciami pokroju Russela Howarda czy Simona Cowella.
Jeśli chodzi o preferencje smakowe, tutaj też istnieje wiele różnic pomiędzy Polakami oraz Brytyjczykami. Większość z nas co tydzień pedałuje do pobliskich polskich sklepów, aby zaopatrzyć się w tradycyjną kiełbasę i ogórki kiszone. Mamy tendencje do spisywania angielskiego jedzenia na straty oraz zakładania, że wszystko, co nie pochodzi z naszej kochanej ojczyzny, jest złe lub też pozbawione smaku. Najsmutniejsze jest, że większość z nas ma takie podejście do sprawy, zanim nawet zdoła skosztować brytyjskich specjałów.
Żyjąc w obcym kraju, w otoczeniu ludzi pochodzących z innych kultur, warto spróbować ich sposobu życia. Otwierając swój umysł, możemy się wiele nauczyć, być może znaleźć nowe ulubione danie czy interesujący program telewizyjny, który stanie się pierwszym krokiem do nawiązania nowych, ekscytujących przyjaźni.
Ola
