W nowych modelach samochodów światła do jazdy dziennej montowane są fabrycznie. A co ze starszymi autami? Ich właściciele mogą jeździć na światłach mijania, ale jest to rozwiązanie nieopłacalne. Poza tym montaż dodatkowego oświetlenia ma uzasadnienie nie tylko ekonomiczne.
Światła mijania zostały skonstruowane po to, by oświetlać drogę kierowcy nocą oraz w warunkach ograniczonej przejrzystości powietrza. Jeśli więc podczas jazdy potrzebujemy oświetlić jezdnię, do tego celu powinniśmy użyć świateł mijania.
Inaczej jest z oświetleniem do jazdy dziennej (DRL – Daytime Running Lights). Nie sprawi ono, że będziemy lepiej widzieli drogę, za to przy dobrej widoczności nasz samochód będzie lepiej widoczny dla innych uczestników ruchu. Lepiej nawet w porównaniu z sytuacją, gdybyśmy włączyli światła mijania!
- W reflektorach skonstruowanych do jazdy nocnej, wiązka światła kierowana jest na drogę. Chodzi o to, aby oświetlić jezdnię, a jednocześnie nie oślepić kierowców nadjeżdżających z przeciwka. W efekcie, do innych kierowców powinna docierać jedynie część światła emitowanego przez żarówkę – wyjaśnia Paweł Brenkus ze sklepu internetowego Nocar.pl. – Natomiast reflektory DRL kierują strumień na wprost, przez co samochód staje się dużo lepiej widoczny nawet z dużej odległości. Jednak dzięki zastosowanej w nich technologii LED, światła takie nie oślepiają kierowców – wyjaśnia.
Można zaoszczędzić
Argumentów za używaniem świateł DRL jest znacznie więcej. Te, które najczęściej przemawiają do kierowców, dotyczą oszczędności finansowych, a tutaj korzyści są ogromne.
Dwie tradycyjne żarówki w światłach mijania mogą zużywać ponad 100 W prądu, natomiast diody LED, ok. 12-15 W. Specjaliści obliczyli, że przy włączonych światłach mijania samochód zużywa średnio więcej o 0,2 litra paliwa na każde 100 km. Przy dużym przebiegu groszowe oszczędności mogą zmienić się w całkiem pokaźne sumy.
Pamiętajmy także o tym, że zwykłe żarówki często się przepalają. W przypadku oświetlenia LED, niektórzy producenci zakładają, że raz zamontowane diody będą świeciły nawet przez 5 tys. godzin, co równoznaczne jest z przejechaniem 250 tys. km. W praktyce – w wielu autach raz zamontowany system DRL będzie świecił przez cały okres eksploatacji samochodu. Na takim samym dystansie w przeciętnym samochodzie zużytych zostanie aż 16 kompletów żarówek (czyli 32 sztuki!). Standardowo żywotność tradycyjnych źródeł światła szacowana jest bowiem na 15 tys. km.
Warto wiedzieć, że obecnie nie obowiązuje już zasada (wymagana dawniej polskim prawem), aby wraz ze światłami do jazdy dziennej, uruchamiać tylne światła pozycyjne. Co z tego, skoro przy włączonych światłach mijania, te z tyłu i tak uruchomią się automatycznie? One także są podatne na przepalenia. Jedynie przy światłach do jazdy dziennej, tylne lampy postojowe pozostaną wyłączone, a to oznaczać będzie kolejne oszczędności.
Najmniej znaczącą korzyścią z zamontowania świateł DRL jest poprawa wyglądu samochodu. Zmiana niby mała, ale jeśli diody zostaną dobrze wkomponowane w przednią część auta, z pewnością niejeden właściciel uzna to za miły bonus.
Nie wszystkie takie same
Przymierzając się do zakupu lamp do jazdy dziennej, szybko zorientujemy się, że wybór na rynku jest duży. Jeśli jednak zależy nam nie tylko na efekcie wizualnym, ale na skutecznym oświetleniu, bezpieczeństwie i zgodności z przepisami, najlepiej brać pod uwagę systemy DRL światowych marek. Na szczęście każdy z rynkowych potentatów, takich jak Philips, Osram czy General Electric, posiada w swojej ofercie światła do jazdy dziennej.
- Kupując systemy LED do jazdy dziennej dokładnie sprawdźmy wszystkie parametry oraz to, czy kupowane lampy posiadają homologację dopuszczającą je do użytku w Unii Europejskiej. Z homologacją warto się zapoznać również dlatego, że dokładnie ona określa, jak światła powinny świecić oraz w jaki sposób należy je zamontować – mówi Paweł Brenkus.
Choć lampy DRL wydają się do siebie podobne, mogą się różnić zarówno wyglądem, jak i rodzajem (temperaturą barwną) światła, a także sposobem montażu. Różna może być też długość gwarancji. Niektóre systemy DRL objęte są nawet 5-letnim okresem gwarancyjnym.
Najbardziej zaawansowane technicznie będą reflektory dające jednolite światło, bez wyróżniających się punktów świetlnych. Tutaj ciekawym rozwiązaniem są okrągłe światła LEDriving Fog marki Osram. Światła te są jednocześnie reflektorami do jazdy dziennej i światłami przeciwmgłowymi. Dodatkowo, posiadają one również homologację na funkcję doświetlania zakrętów. W trybie jazdy dziennej, reflektor ten emituje światło o temperaturze 5200 K (zbliżonej do światła dziennego), a po włączeniu lamp przeciwmgłowych – 6000 K (światło chłodno-białe).
Na uwagę zasługują również lampy DRL marki Philips – szczególnie model DaylightGuide posiadający w każdym reflektorze dwie linie diod. Dzięki temu emitowana jest szeroka, jednorodna wiązka światła. Każdy zestaw Philipsa zawiera elementy potrzebne do montażu - wsporniki, dzięki którym nie trzeba zdejmować zderzaka, długie przewody, złącze elektroniczne typu Plug & Play, zaczepy, śrubę i instrukcję montażu. Według producenta, samodzielny montaż świateł DRL powinien zająć około godziny i każdy powinien sobie z taką operacją poradzić samodzielnie.
- Tańsze spośród dostępnych na rynku lamp mają przeważnie mniej diod (np. 3 lub 4) i wyraźnie można odróżnić strumień światła każdej z nich. Droższe konstrukcje mogą mieć nawet 9 diod, a ich światło często (choć nie jest to regułą) sprawia wrażenie jednej wiązki – mówi przedstawiciel Nocar.pl. – Przy zakupie warto także zwrócić uwagę na jakość użytych materiałów, w tym na solidność obudowy. Najlepsze reflektory mają obudowę wykonaną z aluminium oraz soczewkę odporną na uderzenia i wodę – dodaje.
Należy jednak podkreślić, że wszystkie systemy DRL, jeśli posiadają homologację i są oferowane przez renomowanych producentów, powinny zagwarantować odpowiednią jakość oświetlenia, a więc i wystarczającą widoczność na drodze.