Piękne, długie i zalotnie podkręcone rzęsy to marzenie każdej kobiety. Niektóre stylistki rzęs oferują jednak zabiegi przedłużania, które zamiast naturalnego wachlarza, dają efekt sztuczności. Którą metodę zatem wybrać, żeby uniknąć wizażowej wpadki?
W świecie przedłużanych rzęs
Na rynku usług kosmetycznych dostępnych jest kilka rodzajów zabiegów przedłużania rzęs: doklejanie całych, gotowych szablonów, doczepianie kępek sztucznych rzęs, kocie oko, metody 1:1, 2:1, 3:1. Na którą więc się zdecydować? Podpowiadamy.
Gotowe szablony
Jeśli zależy nam na jednorazowym efekcie, możemy śmiało decydować się na gotowe szablony. W palecie wzorów dostępne są najbardziej wymyślne kombinacje, począwszy od kolorowych włosków, na wycinankach i piórkach skończywszy. Takich rzęs nie ponosimy jednak dłużej, bo są dostosowane tylko do czasowego użytkowania np. na bal, imprezę tematyczną, etc. Trudno także wyobrazić sobie kobietę, która każdego dnia przychodzi do swojej pracy z oczami ozdobionymi wielkimi, zielonymi piórami..
Kępki
Sztuczne rzęsy są czasem zbierane w kępki, składające się z kilku sztuk. Podczas zabiegu przedłużania i zagęszczania rzęs, owe kępki dokleja się do naturalnych rzęs Klientki. Jednak efekt końcowy często bywa przerysowany i zabieg od razu staje się czytelny dla postronnych odbiorców. Dodatkowo taki „zestaw” nie pracuje dobrze z naturalnym włoskiem i nie układa się w szeregu tak, jak przewidziała to natura. Zaletą kępek jest dość szybki czas ich aplikacji, w porównaniu z metodą 1:1.
Kocie oko
Ta technika polega na przedłużeniu rzęs tylko w zewnętrznym kąciku oka, dzięki czemu spojrzenie staje się wyraźniejsze i subtelnie podkreślone. Trzeba jednak pamiętać o prawidłowym dobraniu stopnia długości i podkręcenia sztucznej rzęsy, bo tylko wtedy uzyskuje się najbardziej naturalny efekt. Jeśli Klientka ma własne rzęsy bardzo krótkie, wówczas kocie oko nie jest polecanym zabiegiem, bo efekt – zamiast spektakluarnego – będzie po prostu przeciętny. Najlepiej wówczas byłoby przedłużyć całość, zaczynając od krótszych rozmiarów w wewnętrznym kąciku, a skończeniu na dłuższych – w zewnętrznym.
Przedłużanie rzęs 1:1, 2:1, 3:1
Te na pozór niezrozumiałe schematy nie oznaczają nic innego, jak tylko liczbę sztucznych rzęs, doklejanych do pojedynczej naturalnej. W Endorfinie pracujemy wyłącznie techniką 1:1, gdzie każda pojedyncza, ludzka rzęska, otrzymuje jeden jedwabny włosek. Wyznajemy zasadę, że nie pracujemy na czas, tylko na efekt, dlatego pieczołowicie stylizujemy oko, nie idąc łatwymi skrótami (np. kępki). Jednak kolejne metody, czyli 2:1 i 3:1 uznajemy za ryzykowne dla Klientki i nie proponujemy ich w Studiu. Dlaczego? Otóż: ludzie rzęsy są delikatne, mają swoją fazę wzrostu i wypadania, w związku z czym należy się z nimi obchodzić niezwykle subtelnie. Doczepianie jednemu włoskowi kolejnych dwóch lub trzech – obciąża go, powodując osłabienie i w konsekwencji przedwczesne wypadanie. Dodatkowo zwiększa się ryzyko wklejenia krótkich, rosnących rzęs, między 3 kolejne, sklejane w jedną (2:1). Przy kolejnej wizycie na uzupełnianiu po prostu nie będzie już do czego doczepiać włosków, bo te rosnące, zostały.. sklejone. Zamiast więc obciążać naturalne rzęsy, należy odpowiednio dobrać grubość, długość i stopień podkręcenia rzęsek doklejanych, kierując się jakością, a nie ilością. I na koniec kluczowe pytanie: dlaczego salony kosmetyczne i domorosłe stylistki rzęs pracują w „gęstszych” technikach? To proste: gęściej, znaczy drożej. Pamiętajcie o tym przy następnej wizycie w swoim ulubionym gabinecie!