Kilka miesięcy temu w imieniu jednej z moich klientek złożyłam pozew w Trybunale Pracy (Employment Tribunal). Historia jest o tyle ciekawa, że klientka zadzwoniła do mnie o godzinie 20.00 i w trakcie rozmowy okazało się, że trzymiesięczny termin przedawnienia upływał tego samego dnia!
Usługa była ekspresowa, wypełniłam formularz pozwu i wysłałyśmy go on-line w przeciągu godziny, co spowodowało, że sprawa się nie przedawniła. Najciekawsza była jednak reakcja pracodawcy na nasz pozew. Okazało się, że w swojej odpowiedzi pracodawca stanowczo zaprzeczył zarzutom, jakie przeciwko niemu skierowałyśmy, ale aby uniknąć rozprawy w sądzie, zaproponował nam ugodę. Klientka była zadowolona, a i ja miałam poczucie dobrze spełnionego prawniczego obowiazku. Cel - w postaci odszkodowania - został osiągnięty.
Daleka jestem od twierdzenia, że rezultat będzie zawsze taki sam, ale zawsze można spróbować podjąć odpowiednie kroki prawne w celu zmobilizowania pracodawcy do działania.
W przypadku bezpodstawnego zwolnienia z pracy, dyskryminacji, zaległego wynagrodzenia i innych zaległych kwot należnych z tytułu stosunku pracy lub w przypadku chęci złożenia innych zarzutów przeciwko pracodawcy, każdy ma możliwość samodzielnego złożenia pozwu do Trybunału Pracy.
Niektórzy porównują formularz pozwu do aplikacji składanej przy staraniu się o benefity, gdzie w odpowiednich miejscach należy wpisać odpowiednie dane dotyczące składanego roszczenia. Należy jednak przemyśleć, czy aby na pewno nie stawiasz się na przegranej pozycji, jeśli pozwalasz sobie na samodzielne wypełnienie pozwu bez pomocy prawnika. Istnieje zapewne tyle samo zwolenników jak i przeciwników przygotowania samodzielnego pozwu. Z własnego doświadczenia mogę wyrazić opinię, że nie ma reguły. Mam wielu klientów, którzy absolutnie samodzielnie nie daliby rady wysłać pozwu do Trybunału Pracy. Są też tacy, którzy bardzo dobrze znają angielski, ale czy władają językiem prawniczym? Czy znają odpowiednie przepisy prawa? Z tym już mogłabym polemizować, a zapewne i sędzia miałby kilka zastrzeżeń.
Jeśli uważasz, że masz racjonalne podstawy, aby wystąpić przeciwko swojemu pracodawcy, wystarczy tylko Internet i kilka minut, aby pozew został faktycznie zlożony w Trybunale.
http://www.justice.gov.uk/downloads/forms/tribunals/employment/ET1.pdf
Klikając na powyższy link zostaniesz przekierowany do formularza ET1, w którym kolejno odhaczając odpowiednie pola i wpisując dane swoje i pracodawcy wypełniasz formularz pozwu. Sprawa nie wydaje się skomplikowana, aż do momentu, w którym dochodzisz do punku 5.2, 6.1, 7.1, w którym należy wyszczególnić, w jaki sposób wyliczyłeś swoje należności, dlaczego uważasz, że przysługuje Ci prawo ubiegania się o nie itp.
Samo wysłanie pozwu nic Cię nie kosztuje, tzn. prawo nie wymaga żadnego wpisu sądowego (choć w przyszłości ma się to zmienić). Aczkolwiek, składając taki pozew należy liczyć się z faktem, że jeśli sprawę w Trybunale przegrasz, sędzia może zasądzić na Twoją niekorzyść koszty adwokata reprezentującego stronę przeciwną. Nie twierdzę, że jest tak w każdym przypadku, a jedynie, że może się tak zdarzyć. Przez ponad 6-letni okres mojej pracy w kancelariach w Wielkiej Brytanii kilkakrotnie odebrałam telefony od osób, które niestety zostały obciążone taką kwotą, siągającą nierzadko kilku tysięcy funtów.
Zaletą złożenia pozwu do Trybunału Pracy jest możliwość zmobilizowania pracodawcy, aby zaczął z Tobą rozmawiać. Istnieje wtedy realna szansa na ugodę przedsądowa w celu uniknięcia przez pracodawcę dalszych kosztów. Jeśli pracodawca nie chce z Tobą rozmawiać o ugodzie, zawsze, ale przed terminem rozprawy, możesz wycofać pozew z sądu, za co nie zostaniesz obciążony kosztami sądowymi.
Agnieszka Żerek,
absolwent prawa w Anglii i Polsce