Wczoraj, 22 lipca na terenie jednej z największych atrakcji turystycznych North East doszło do wypadku, w którego wyniku zmarł na miejscu siedmioletni chłopiec. Nieznane są jeszcze szczegóły zdarzenia, ale najprawdopodniej chłopiec wypadł z zabytkowego pojazdu napędzanego parą lub z ciągniętej przez pojazd przyczepy podczas jazdy.
Muzeum a właściwie skansen w Beamish rozciąga się na obszarze 120 hektarów i odtwarza zwiedzającym północno-wchodnią Anglię w roku 1913. Oprócz licznych budynków takich jak bank, hala masońska, poczta, kuźnia, wytwórnia cukierków, warsztat samochodowy, sklepy czy mieszkania dentysty oraz nauczycielki muzyki, na terenie muzeum zobaczyć można także dworek, zabudowania pracowników farmy, szkołę itp. Jedną z głównych atrakcji jest przejażdżka zabytkowymi pojazdami – tramwajami, wozami konnymi czy też parowymi.
Do wypadku doszło wczoraj około 15.00 właśnie podczas takiej przejażdżki, przy czym do tej pory nie ustalono ze 100-procentową pewnością, czy chłopiec wypadł z pojazdu napędzanego parą, czy może z przyczepy. Pewne jest, że dostał się pod koła przyczepy i doznał poważnych obrażeń głowy, co w rezultacie doprowadziło do zgonu. Kierowca pojazdu został odwieziony z kolei do szpitala w stanie szoku. Aby ułatwić postępowanie wyjaśniające władze Beamish zdecydowały się na natychmiastową ewakuację zwiedzających z muzeum.
- Jestem w szoku. Mam dwoje dzieci i kilka razy byliśmy w tym muzeum – powiedziała naszej redakcji Anna z Gateshead. – Zawsze to miejsce wydawało mi się oazą spokoju i miejscem relaksu. Nie mogę uwierzyć, że doszło tam do takiej tragedii.
Nie podano na razie danych personalnych ofiary, jednak przedstawiciele muzeum twierdzą, że chłopiec nie przebywał na terenie muzeum jako osoba zwiedzająca.
peggy