Jeśli narzekasz na męczące dojazdy do pracy, spóźnione autobusy i wysokie ceny metra, pomyśl, że w XXI wieku, w USA pewien człowiek spędza dziennie 10 godzin na drodze do pracy i z powrotem. Po dziesięciu latach został wreszcie dostrzeżony przez życzliwych, którzy zebrali dla niego niezłą sumkę na samochód.
56-letni James Robertson z Detroit od lat pracuje w fabryce w Rochester Hills. Początkowo dojeżdżał do pracy Hondą Accord z 1988 roku. Niestety dziesięć lat temu samochód zepsuł się na tyle, że Robertsona nie stać było na naprawę.
Wtedy tez postanowił zacząć pokonywać podróż do pracy na piechotę. Przez pięć dni w tygodniu wychodzi z domu o 8.00 rano i idzie do pracy, którą kończy o 22.00. Po pracy rozpoczyna sześciogodzinną podróż do domu, żeby położyć się na cztery godziny do łóżka.
Deszcz, słońce, śnieg czy wiatr nie stanowią dla niego przeszkody. Nie opuścił ani dnia w pracy. Nawet wtedy, gdy został pobity, przechodząc słynną detroiską dzielnicą „8 Mile”, znaną chociażby z filmu Eminema.
Robertson nie wyobraża sobie życia bez pracy. Odpoczywa tylko w weekendy, odsypiając zaległości z tygodnia.
Jego historię opisał dziennikarz lokalnej gazety, co zainspirowało tysiące czytelników do zbiórki pieniędzy na samochód dla wytwałego pracownika. Szybko osiągnięto początkowy cel – 5 tysięcy dolarów, ale zbiórka nadal trwa. Do chwili obecnej uzbierano już 250 tysięcy dolarów (140 tysięcy funtów).
peggy