Od dłuższego czasu media, politycy, a i zwykli obywatele zastanawiają się nad zaletami i wadami obecności Wielkiej Brytanii w Unii. Nie brak głosów, że wiele problemów zniknęłoby wraz z wyjściem UK z Unii Europejskiej. Taka perspektywa martwi Polaków, bo co wtedy?
Osobiście, natychmiast gdyby było wiadome na 100 procent, że Wielka Brytania wychodzi z Unii, sprzedaję cały swój majątek, zgromadzony przez ponad 10 lat w Anglii, wybieram wszyskie pieniądze z banku i wracam do Polski.
Dlaczego? Ponieważ Wielka Brytania poza Unią stanie się krajem biednym. Wiele inwestorów już dawno zapowiedziało, że w takiej sytuacji przeniesie swoje inwestycje do innych krajów unijnych. Przykładem może być Nissan. Powie ktoś: jedna firma, jedna fabryka to nic takiego w skali kraju. Może i racja w przypadku zwykłej firemki, ale Nissan w Sunderlandzie produkuje 500 tysięcy samochodów rocznie – więcej niż cały przemysł motoryzacyjny Włoch. W tej jednej fabryce produkowany jest co trzeci samochód brytyjski, przy czym większość produkcji trafia na eksport – nie tylko do krajów Unii Europejskiej, ale także, a może: zwłaszcza do USA i Chin. Przeniesienie Nissana do innego kraju to utrata w sumie około 25 tysięcy miejsc pracy bezpośrednio w fabryce, jak i w łańcuchu dostawców. A Nissan nie jest jedynym. Takich firm – koncernów i banków jest wiele. Wystarczy tylko wymienić holenderski Philips czy bank HSBC.
Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii, skończy się obrót bezcłowy UK z innymi krajami Unii. Towary sprowadzane z Niemczech, Włoch, Hiszpanii, Portugalii czy Polski będą obłożone cłem , przez co będą droższe. Obłożenie dotkliwym cłem będzie miało działać jako przestroga dla innych krajów Unii Europejskiej, żeby im się przypadkiem też nie zachciało wychodzić z Unii. Nie będzie więc to cło symboliczne, ale znaczące.
W takiej sytuacji kraj pogrąży się biedzie. Może jeszcze Londyn będzie funkcjonować siłą rozpędu przez jakiś czas, ale przy firmach opuszczających kraj jak szczury z tonącego okrętu i przy znacznych cłach, bez wartościowych, wykwalifkowanych pracowników unijnych, Wielka Brytania stanie się państwem biednym i nieatrakcyjnym nawet dla samych Brytyjczyków.
Moje przemyślenia zatytułowałem: „Co by było, gdyby...” ponieważ logicznie analizując wszystko wiem, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Brytyjski parlament mimo wszystko to nie tylko oszołomy typu Nigel Farage, ale ludzie biznesu, którzy kierują się rachunkiem ekonomicznym. Ten rachunek ekonomiczny podpowiada, że najlepsze dla Wielkiej Brytanii jest pozostanie w Unii.
Pamiętają Państwo referendum w sprawie wyjścia Szkocji ze Zjednoczonego Królestwa? Też było wiele hałasu, agitacji za niepodległością Szkocji, ale w sumie Szkoci sami zadecydowali, że lepiej im jest i będzie w UK. Podobnie z Wielką Brytanią i Unią Europejską. Chociaż Brytyjczycy narzekają na ustalenia unijne i na emigrację, to jednak dobrze wiedzą, że bez Unii daleko nie zajdą.
Jeśli jednak boimy się o wynik referendum, to weźmy w nim udział i przechylmy szalę na naszą stronę, za pozostaniem w Unii. Jest nas tu przecież około 2 miliony, z czego przynajmniej milion dorosłych. Milion głosów to ogromna siła – musimy tylko ją wykorzystać, biorąc sami udział w referendum, a także przekonując innych do udziału i głosowaniu za pozostaniem UK w Unii. To się da zrobić. Musimy tylko przestać być bierni, a wziąć sprawy w swoje ręce czyli brać udział w życiu politycznym, uczestnicząc w wyborach w UK i przyszłym referendum unijnym.
Jan Winnicki