To brzmi jak jakaś niedorzeczność. Ale tak właśnie się stało. Niemówiący od urodzenia Lee Ridley, występujący pod pseudnonimem „Lost Voice Guy” (dosł. facet bez głosu; facet, który stracił głos) uczynił ze swojej niepełnosprawności główny temat żartów, docierając z niesamowitym przesłaniem do ludzi lepiej niż jakiekolwiek reklamy społecznościowe.
Kolejny raz widzowie konkursu talentu przekonali się, że nie można oceniać nikogo po wyglądzie. Na pierwszy rzut oka kulejący człowiek, z nienaturalnie otwartymi ustami i wykrzywionymi kończynami pasował do Britain’s Got Talent jak „wół do karety”. Z trudem wszedł na scenę, a swoje żarty odtwarzał na scenie przy pomocy syntetyzatora mowy. A były to żarty wiążące się z jego sytuacją i niepełnosprawnością.
Jednym z najlepszych żartów była anegdota o rzekomym spotkaniu się z niewidomym i o walce o miejsce dla niepełnosprawnych w autobusie. Żartował nawet ze swoich najbliższych, śmiejąc się, że jego rodzice nadal czekają, czy jego pierwszym słowem będzie „mama” czy „tata”. Gdy ogłoszono jego zwycięstwo i nagrodę w postaci występu przed Królową, zażartował nawet z tego, mówiąc, że Królową uwielbia od czasu, gdy zaśpiewała „Bohemian Rhapsody”. Oczywiście chodziło tu o grę słów: Queen (jako Królowa Elżbieta II) i zespół Queen z Freddiem Mercury. W oryginalne brzmiało to: "I'm very excited to perform in front of the Queen. I've loved her since she sang Bohemian Rhapsody."
Jego występ uzupełniały zawsze zabawne koszulki z napisami. W finale był to napis „Byłem niepełnosprawnym zanim to stało się popularne”.
Zwycięstwo Faceta bez Głosu nie było żadnym aktem politowania czy politycznej poprawności. Był po prostu bardzo, bardzo śmieszny i nauczył nas, że nawet niemowa ma coś do powiedzenia.
Koniecznie zobaczcie jego występy – nagrania z programu.
mik