„Wesele? Ale to już było” – skrzywi się niejeden miłośnik literatury czy kina. Lub choćby uważniejszy absolwent szkoły średniej, któremu w głowie utkwiło „miałeś, chamie, złoty róg”.
No było. I to nie raz. Grzebiąc w naszej niedawnej historii kulturalnych wytworów mamy nie tylko Wyspiańskiego, ale i Mrożka, a także Falka i Smarzowskiego (ostatnio bardzo, ale to bardzo popularnego z powodu innego filmu).
Ale Margot Przymierska nie udaje, że jest oryginalna, wręcz przeciwnie. Nawet podtyka nam pod nos te aluzje i odniesienia. I uzupełnia je o scenografię i didaskalia znane nam z rodzinnych imprez, zarówno miejskich jak i wiejskich. Mamy swojskie klapki kubota, piwo żubr, a z głośników poleci „Biały miś” i „Oczy zielone”. Choć nie zabraknie też i tych brytyjskich: podkowy na szczęście, Księgi Gości czy tortu weselnego, którego nikt nie zje.
Wesele jest właśnie takim wielowarstwowym tortem emocji: radość i nadzieja z powodu rozpoczęcia nowej życiowej drogi, żałoba po utraconej wolności i lęk, czy dobrze wybraliśmy partnera. Złość i niechęć wynikająca z zadawnionych konfliktów rodzinnych, a czasem także poczucie wyższości i wyniosłe zachowanie rodziców, gdy odczuwają oni związek młodych jako mezalians. Tyle że to nie wszystko. W naszym weselu mamy trudniej, ponieważ dochodzi dodatkowe piętro tortu - mamy co najmniej dwie kultury: monolityczną polską i multietniczną, brytyjską. Rodzice mogę się czepiać nie tylko o stan majątkowy młodej/młodego ale o jego pochodzenie, znajomość lub nieznajomość języka czy kolor skóry. Mogą mieć uwagi do dwóch kranów w łazience i do jedzenia zgniłej kapusty (czyt. bigosu). Czy więc takie wesele musi skończyć się tak, jak to w Atomicach? Okazuje się, że niekoniecznie:
- Prowadząc wesela zauważyłam, że niezależnie od tego, skąd są goście zaproszeni na to ważne wydarzenie, wszyscy dobrze życzą młodym i starają się ten dzień im maksymalnie uprzyjemnić - tłumaczy Przymierska - Są przyjaźni, otwarci, ciekawi innych, niezależnie od tego czy pochodzą z Polski, Anglii, Rumunii czy Indii. Chcą się wspólnie bawić. Naocznie zaobserwowałam siłę tego rytuału w pokonywaniu różnic kulturowych. Chcę odtworzyć ten klimat na scenie z udziałem publiczności, tak, aby czuli się częścią spektaklu a nie biernymi widzami” - mówi Margot, twórczyni spektaklu.
Wesele zawsze dzieje się ponad granicami, co Margot Przymierska sprytnie podkreśla używając esperanto – sztucznego języka, którego ideą było łączenie ludzi różnych kultur. Tyle że teraz, w kontekście Brexitu idea wspólnoty stoi pod znakiem zapytania.
Ale jak tu świętować wesele gdy Wielka Brytania bierze właśnie rozwód z Europą? Zobaczymy już 7, 8 i 10 listopada o 19:15 oraz o 20:45
Gdzie: Applecart Arts, 170 Harold Road, London, E13 0SE
Nie zapomnijcie kwiatów! Lista prezentów jest tutaj: https://www.voilaeuropefestival.com/sales/londons-european-theatre-festi/wesele--wedding????
Margot Przymierska jest performerką, wodzirejką weselną, początkującą Esperantystką, połową duetu live artowego Przymierska Morgan, z którym eksperymentuje łącząc zjawiska obecne w kulturze popularnej z (pseudo) autobiograficznymi opowieściami. Występowała w Battersea Arts Centre, Rich Mix, Cardiff MADE. Margot jest częścią kolektywu artystycznego The People Speak. Urodzona w Białymstoku (stolicy disco polo i Esperanto) od 15 lat mieszka w Londynie.
Voila! Europe jest dorocznym teatralnym rendez-vous w Londynie, które gromadzi brytyjskich i europejskich twórców teatralnych. Idea eventu to wielokulturowy, wielojęzyczny i multidyscyplinarny dialog. Tegoroczny festiwal to spotkanie aż 200 artystów i 36 przedstawień w ciągu 12 dni. Oraz dodatkowa okazja dla publiczności, aby dołączyć do rozmowy o ogólnoeuropejskim teatrze. Na przekór Brexitowi!